wtorek, 3 czerwca 2014

kolejny weekend za nami

tym razem troszkę go przedłużyliśmy.
Działo się.
920 km czyli jedna wizyta w Wilnie. Jedna z przyjemniejszych stolic europejskich, w których byłam. A w takim towarzystwie, to była jedna z bardziej udanych podróży.
Zwiedzanie na trzech kółkach i czterech nogach. Czasem na dwóch nogach i trzech kółkach. A raz nawet udało się na sześciu nogach i trzech kółkach.
Dużo śmiechu.
Słońce i deszcz.
Poszukiwania placu zabaw.
Kuchnia litewska i kolacje robione w pokoju.
Pierwsze jabłko ze skórką zjedzone przez Adasia.Wcześniej wydłubywał każdy pasek skórki. 
Pierwszy trening biegowy na bieżni za mną. Uwaga, to był mój pierwszy bieg na bieżni w życiu. Zawsze omijałam to urządzenie na siłowni. wydawało mi się jakieś takie niebezpieczne. Nie było tak źle jak myślałam. Powiem, że było nawet nieźle.
Pierwsze dwa kilometry przebiegnięte w terenie. Tak, tak, wracam do formy. Bikini czekaj na mnie. Już niedługo!

czwartek, 29 maja 2014

wszędzie ich biorę

Nie ruszam się prawie nigdzie bez mojej rodzinki, a na pewno bez małych chłopaków. Nie chodzę tam gdzie nie jesteśmy mile widziani w komplecie. Czasem zdarza się nam iść tylko z młodszym, ale tylko wtedy gdy większy nie chce z nami iść. I tak jeździmy po Polsce i świecie, odwiedzamy znajomych i różne imprezy, chodzimy na spacery i zakupy, podróżujemy autobusem i tramwajem. Chłopcy byli już ze mną na uczelni i zdarzyło się iść z tatą do pracy.



środa, 28 maja 2014

przerwa na egzaminy

Żeby być artystą też trzeba zdać egzaminy i zaliczyć przedmioty praktyczne. Wobec tego uczę się i tworzę. A w międzyczasie robimy mnóstwo innych rzeczy. Wiadomo, jak to mama. Mama nie jest jednozadaniowa. Mini fotorelacja z tego co u nas oprócz sesji.
Pływamy, skaczemy, spacerujemy.




niedziela, 18 maja 2014

po co mi to wszystko

Są takie chwile, że zastanawiam się po co mi to wszystko? Karmienie piersią, dwójka dzieci, studia... Czy nie lepiej było zostać przy tym co było, skoro było dobrze? Nieprzespane noce, tony prania i prasowania, -90% do życia towarzyskiego... Może lepszy byłby jakiś plan minimum.
A jeśli jest gorszy dzień, i kiedy uzasadnienia w głowie brak, to zaraz rozrabiaka Adaś rzuca się na mnie, przytula, buziaka daje i kocha. A mały maruda Leoś na mój widok przestaje być marudą i obdarza mnie swoim bezzębnym uśmiechem.
Bo wcześniej życie było jakby nie pełne. Byliśmy we dwoje, ale czegoś było brak. Niby dużo czasu, dużo zajęć. Praca, zajęcia sportowe, kolacja na mieście, weekend w Kazimierzu, piątek na imprezie i się kręciło. Ale ciągle było czegoś mało.
I tak z tego szaleństwa i miłości, powstali mali chłopcy. I zmienili wszystko. Nie marnujemy czasu. Wykorzystujemy każdą chwilę, a ja nawet realizuję swoje marzenie - studia na ASP. I wszystko jest jakby lepsze.
Może i zmęczenie daje się czasem we znaki, ale po co jest kawa? Grunt to organizacja. Macierzyństwo jest piękne, ale nie oznacza to, że są same piękne chwile. A może są tylko trzeba się bardziej przyjrzeć? Spojrzeć trochę z boku.
Trochę mniej spinki w życiu. Nie martwię się tak kurzem na szafce albo okruchami na kanapie. Ważniejszy uśmiech chłopaków.
Ja jestem szczęśliwa, oni są też szczęśliwi. Piszę to ja mama, w środku sesji. Trochę chaotycznie, ale myślę o tym co trzeba zrobić i czy oni będą dziś spać.

sobota, 17 maja 2014

10 pomysłów na deszczowy dzień z dziećmi

Ta wiosna nas nie rozpieszcza. Po kilku ciepłych a nawet gorących dniach przyszła kolejne na deszczowe i wietrzne tygodnie. Co robić w takiego dni? To samo co zawsze!


1. Można wyjść na dwór.
Wszyscy zakładamy kalosze i kurtki przeciwdeszczowe i idziemy na kałuże.
2. Kreować
Wyciągamy, farby, kredki, mazaki, nożyczki i wszystko co tam jeszcze w domu mamy i tworzymy. Co kto lubi. Można malować kolorowanki, tworzyć na papierze, wycinać, kleić, lepić...
3. Budować
Klocki to pomysł zawsze aktualny, bo zbudować można wszystko. Ćwiczenie dla mózgu mamy, no bo ulep helikopter albo myjnię.
4. Wyglądać przez okno
i patrzeć na krople na szybie. Zobaczyć kto jest na dworze, jak ubrany, co robi. Ile jest samochodów i zwierzaków. No i czy jeszcze pada.
5. Oglądać bajki
Dzieci mają ochotę na bajki zawsze a mamy szczególnie wtedy, gdy ciśnienie spada i marzeniem naszym jest kawa.
6. Czytać książki
U nas ostatnio chyba tydzień książki, bo Adaś wyciąga książeczki czy słońce czy deszcz. I przed snem i po śnie. I stare i nowe.
7. Zakupy 
w sieci. My dziś w nawiązaniu do punktu poprzedniego, dokonaliśmy zakupów książkowych.

8. Porządki
Jeśli zastanawia was gdzie jest piasek z piaskownicy, to ja znam odpowiedź. U nas w domu, na podłodze, na kanapie, w butach... Kiedy wieje i leje, można poświęcić się pracom domowym.
9. Gotować
Od wczoraj u nas domowe kajzerki i sernik chałwowy, obiad dwudaniowy a w planach pasztet z soczewicy ze śliwką. Szalejemy.
10.Wykorzystać zabawki
No nie po to dostajemy te wszystkie autka, telefony, dżdżownice i inne, żeby leżały w pudełku. Czas je wyciągnąć. Nie po to mamy gry, puzzle, układanki, żeby zastanawiać się gdzie je upchnąć.



środa, 14 maja 2014

co powinno umieć czteromiesięczne niemowlę

Szczerze powiem, że nie wiem. Coś tam pamiętam. Ale za drugim razem już tak nie liczę tygodni, nie odhaczam kolejnych umiejętności, nie zapisuje kiedy i jak długo karmiłam. Nie mam czasu.
Za to obserwuję, bawię się i cieszę macierzyństwem.
Oczywiście, gdybym zobaczyła, że postępów brak to pewnie sięgnęłabym po opinie wujka Google a może nawet lekarza. 
A co umie to moje niemowlę?
Można z nim spędzić czas, pogadać, pośmiać się. Jest i chwila na wygłupy. Czasem nawet na uścisk dłoni albo i przytulanie. Czasem z tego uścisku trudno się wyrwać. Jedna ręka zaczepiona we włosy, druga trzyma bluzkę. Nie lubi nudy, chce poznawać świat. A najlepiej z nowej perspektywy brzuszkowej. Lubi czas spędzać na swojej macie ze zwierzątkami no i mamą i starszym batem, jak nie dosięgnie ręką, to pomoże sobie nogą. A jak mu się znudzi to idzie zwiedzać świat.

wtorek, 13 maja 2014

jaki wózek dla dwójki

Dziś podzielę się swoimi doświadczeniami dotyczącymi wyboru wózka dla chłopaków.

1. trzy czy cztery koła?
Jestem użytkowniczką dwóch skrajnych rozwiązań. Pierwszy wózek Emmaljunga Smart Duo Combi to klasyczny czterokołowiec bez skrętnych kół. Przy zakupie pierwszego wózka najważniejszy był dla nas komfort dziecka. Liczyły się duża gondola, bardzo dobra amortyzacja, stabilność. Wszystkie te kryteria spełniła Emmaljunga.
Za drugim razem liczyła się wygoda rodziców - wózek miał być jak najbardziej kompaktowy. Mało miejsca w bagażniku, szybkie składanie, możliwość przekształcenia w wózek podwójny. Padło na Phil&Teds Dot chociaż wahaliśmy się między modelem Vibe.
Trudno się przestawić z nieskrętnego ciężkiego czterokołowca na mały zwinny trójkołowiec. Jakie są różnice? Czterokołowiec pokona każdą przeszkodę, można tego dokonać prowadząc jedną ręką. Krawężniki, zaspy śnieżne, piasek - wszystko to mały pikuś. Do prowadzenia trójkołowca potrzebne dwie ręce, szczególnie przy pokonywaniu przeszkód z dwójką. Ale znakomicie sobie radzi w windach, klatkach schodowych, sklepach i wszędzie tam gdzie mało miejsca. Imię jego funkcjonalność.
Nie zmieniłabym żadnego z tych wózków na inny model. Chociaż powili czas na rozstanie z Emmaljungą.



2. Phil&Teds Vibe czy Dot
Porównania technicznych aspektów obu wózków można znaleźć w wielu miejscach. Chociażby TU albo TU. Podstawowe różnice techniczne to inny hamulec, mniejsze koła i inny sposób składania no i rozmiar w ogóle. Ale czym się różnią w praktyce? Dot jest mniejszy, ale kosztem tej mniejszości brak mu kilku udogodnień. My  świadomie zdecydowaliśmy się na takie rozwiązanie.
Do Dota wpiąć fotelik można tylko u góry, co oznacza konieczność zdemontowania siedzenia głównego. Starszak siedzi wtedy na siedzeniu dodatkowym na dole. Nie jest to bardzo uciążliwe o ile nie trzeba tego dokonywać kilka razy dziennie. Montaż i demontaż siedzenia jest szybki i intuicyjny.
Dota nie można złożyć z siedzeniem dodatkowym. Trzeba je najpierw wypiąć. Zajmuje to kilka sekund.
Do Dota nie mieści się kokon 70 cm, co oznacza, że dla naszego Leo kokona nie kupowaliśmy. Co więcej nie mieścił się również na siedzeniu rozłożonym na płasko i zabezpieczonym wkładką do wózka (to takie rozwiązanie, żeby maluch nie wypadł, wkładkę do siedzenia zagina się i przyczepia rzepem). Obeszliśmy to zakładając ręcznie wykonaną przedłużkę - z taśmy rzepowej.
To chyba tyle.


poniedziałek, 12 maja 2014

TOP 10 jak być podwójną mamą i nie zwariować

Dziś lista moich patentów na lepszą codzienność przy dwójce maluchów.

1. przemieszczanie się
Jak pisałam TU zaczynaliśmy od podróży z deskorolką. Sprawdzała się super. Ale ze względu na duży rozmiar wózka, trudno było z podróżowaniem samochodem. W bagażniku stelaż, na przednim siedzeniu gondola a my we troje z tyłu. Nie było lekko. Stąd zdecydowaliśmy się na zakup kompaktowego podwójnego wózka. Miał czekać sobie aż Leo będzie miał 5-6 miesięcy, ale traf chciał, że w Emmaljundze pękła dętka i przesiedliśmy się do naszego Dota. Teraz nie straszne nam zakupy i podróże. Wózek jest malutki, zwinny i funkcjonalny.
W wersji pojedynczej wygląda tak.
2. zakupy
Komputer z internetem. Uwielbiam zakupy przez internet. Mogłabym tak robić również zakupy spożywcze, ale moje doświadczenia sprzed kilku lat pokazują, że jest jeszcze parę minusów. Może już je wyeliminowano. Może kiedyś jeszcze spróbuję. Marzy mi się Mac z internetem... Ale to marzenie musi jeszcze trochę poczekać. Wybór w sieci jest ogromny. Mnóstwo jest sklepów z akcesoriami dla dzieci, dużo sieciówek ma swoje strony www, dużo jest sklepów z szerokim asortymentem np. agito.pl gdzie można kupić Pampersy po okazyjnych cenach.
3. pieluchy jednorazowe
No nie da się ukryć, że wynalazek niezbędny. Szukam okazji, ostatnio dobra cena była w Lidl.
4. czytanie
Na urodziny dostałam Amazon Kindle White Paper. Polecam. Żaden mały człowiek nie zamknie strony. bateria trzyma naprawdę długo.
5. oglądanie
Nagrywarka to mus. Wiadomo, że jak leci ten serial lub ten program to coś się dzieje ważniejszego. A to klocek wpadł po kanapę, a to palec przytrzasnął się szufladą, a to coś innego. A tak sama sobie ustalam pory oglądania a jak coś się dzieje bardzo ważnego to włączam pauzę. Myślę, że alternatywą mógłby być TVN Player, no chyba że oglądacie coś na innym kanale.
6. lub czasopisma
Tu też jestem zwolennikiem elektronicznych rozwiązań. Wydania na tablet lub komputer. W domu wystarczająco dużo innych rzeczy jest i mieszkanie na deficyt miejsca cierpi. Taka gazeta gdzieś zawsze zaginie albo zostaje zaanektowana na kolorowankę. Wersja elektroniczna zawsze jest na swoim miejscu.
7. ktoś na przyczepkę
Na przykład mąż lub mama. Bo czasem przydaje się dodatkowa ręka do pomocy. No chociażby do wyrzucenia śmieci czy zrobienia cięższych zakupów. Albo zajęcia się jednym maluchem.
8. AGD
No niby oczywiste, ale życie bez pralki czy zmywarki byłoby nie za łatwe.
9.zamknięty plac zabaw
Pozwala na zamknięcie i bezpieczną zabawę. Żaden uciekinier na hulajnodze czy rowerze nie wyślizgnie się poza oznaczony teren. Trzeba mieć takie miejsce w pobliżu. Na dni kiedy nie mamy siły na dłuższe spacery.
10.gotowość na wszystko
no comment

sobota, 10 maja 2014

motywacja lepsza od ewki

Góra mama! Ap! Ap! Dół! Noga! Dalej!
Takie okrzyki wydaje Adaś podczas, gdy ćwiczę. Motywacja lepsza od Chodakowskiej. I jeszcze ojcu doniesie, że mama nie ćwiczyła. A do tego jak robię deskę, zostaję przemianowana na most dla autek. Spróbuj spaść na te zaparkowane pod brzuchem auta. Nie ma lekko. Do tego jeszcze rozkłada matę i włącza mi telewizor. Nic tylko ćwiczyć.
W ramach różnorodności i ograniczeń czasowych trening został zmodyfikowany. Już nie 30 minut w 30 dni z Chodakowską a 10 minut z mel-b. Tak, tą właśnie ze Spice Girls. Na you tube można znaleźć nie tylko filmiki gdzie śpiewa if you wannabe my lover ale również takie gdzie krzyczy up and down...
Niby centymetry spadają ale trzeba im trochę pomóc. Plan na ten tydzień już gotowy.
1. Szaleńcze sprzątanie kuchni i dużego pokoju, wspomagane okrzykami. Do okrzyków spalających tłuszcz należą: klocki do pudełka, schować samochody, uciekać stąd.
2. Segregowanie, wkładanie do pralki i ściąganie suchego już prania połączone z wielokrotnym podnoszeniem zrzuconych na podłogę ubrań.
3. Zabawa w nie-ma-Adasia. Skłon pod łóżko, spięcie tricepsa podczas otwierania szafy no i kardio. Puls sam się podnosi jak w trzeciej kryjówce z rzędu go nie ma.
4. Obroty głowy - Adaś - Leoś. Czy na pewno wszyscy są bezpieczni? Leoś się turla a Adaś wspina na łóżko. Kogo łapać...
5. Biegi przełajowe z wózkiem,
6. Jogging za hulajnogą.
7. Unoszenie dziecka z jednoczesnym skłonem po upuszczoną zabawkę.
ufff
ciężko było

 no a do tego oczywiście regularny trening z mel-b

chwila odpoczynku




czwartek, 8 maja 2014

biegiem po zdrowie

Odkąd zostaliśmy rodzicami bardziej dbamy o siebie. A zasady zdrowego stylu życia staramy się przekazać naszym chłopakom. Z doświadczenia wiemy, że dużo lepiej działa dawanie dobrego przykładu niż wszelkie próby tłumaczenia, rozmawiania i przekonywania.
Jeśli chodzi o dietę to staram się, żeby wszystko co jest podawane u nas w domu była jadalne dla wszystkich. Jeśli występuje jakaś przejściowa lub o zgroza nieprzejściowa nietolerancja pokarmowa, składnik ten nie pojawia się u nas na stole. Jeśli ulegniemy słabości czekoladowej, jest to zazwyczaj czekolada gorzka, której mały okruszek dostaje Adaś. Doskonale wie, że nie może jeść wszystkiego i jak jesteśmy u kogoś zazwyczaj trzyma się zasad. Natomiast wie, że u nas w domu wszystko jest jadalne w związku z czym trudno byłoby mu wytłumaczyć dlaczego nie może czegoś zjeść.
Wolny czas zazwyczaj spędzamy w ruchu. Piłka. rower, hulajnoga, plac zabaw. To tylko niektóre z naszych aktywności. Wkrótce sprzedajemy nieużywane już wózki a zakupimy przyczepkę do roweru lub siodełko, żeby pojeździć mogli również członkowie rodziny trochę starsi, którzy do tej pory raczej biegają... za hulajnogą lub rowerkiem.
Rowerek biegowy zagościł w naszym domu dwa tygodnie temu. Adaś biega na rowerku a za rowerkiem biega tata. 
Jaki rowerek wybrać? Po pierwsze wybiera się go do długości nogi dziecka. A co zadecydowało o modelu? U nas wygoda użytkownika. W związku z czym rower wybrał Adaś, pokazaliśmy mu trzy, które były odpowiednie dla niego. Pojeździł na nich w sklepie i wybrał. 
Tą zasadą kierujemy się także przy innych zakupach, na przykład butów. Bo w końcu to nie sprzęt dla nas. 



Podczas, gdy oni biegają...


...ja się relaksuję.

poniedziałek, 5 maja 2014

duże rodzinne auto

Po przyjściu dziecka a tym bardziej dwóch wszystko się zmienia. Nic nie jest takie samo. Ale to nie znaczy, że wszystko jest inne. Po prostu wiele rzeczy, które robiliśmy do tej pory, robimy teraz w trochę inny sposób.
Czasami, żeby wszystko dało się zrobić prawie na czas, trzeba syna z ojcem wysłać tam, gdzie wydaje się, że nie powinno się ich wysyłać we dwoje.
Majówkę rozpoczęliśmy wymianą klocków w samochodzie. Niby nudno, niby nic ciekawego a okazało się super przygodą.
Duży samochód został zaktualizowany i można było ruszać na majówkową wyprawę. A w pakiecie dostaliśmy mały samochodzik, tzw. "gonda" CRV jest teraz ulubionym autem Adasia.
Pierwsze testy przeszła już podczas czekania na serwis naszego rodzinnego samochodu. Jazdy próbne po ławce i chodniku zakończone z sukcesem. Parkowanie podczas jedzenia śniadania w plenerze zaliczone. Alarm i hamulce sprawne. Odporność na wypadki i uderzenia ponadprzeciętna.


czwartek, 24 kwietnia 2014

dżender czy nie dżender

Kontynuując myśli z wczoraj.
Z drugiej strony Adaś nie zachęcany jakoś specjalnie uwielbia pojazdy maszyny -samochody, samoloty, koparki i inne takie. Oczywiście interesuje się wózkami koleżanek na podwórku, ale głównie od strony kółek. Owszem ogląda lalki znajdujące się w ów wózkach, ale interesuje go głównie mechanizm otwierająco-zamykający oczy. Lubi budować z klocków, ale nic nie sprawia mu większej przyjemności niż zbudowanie dużego traktora lub pociągu. Czasem pomaga w gotowaniu, ale kuchnia a tym bardziej ta komercyjna dawno przestała być domeną kobiet. A może nawet nigdy nią nie była.
A zatem jak to jest, czy chłopaki rodzą się chłopakami czy na chłopaków ich wychowujemy. Nie mam pojęcia, bo może też tak być, że widzę to co chcę zobaczyć.
Prawdą jest, że autka są jego ulubionym tematem.
Ale przecież te samochody też rysuje, czasem pastelową kredką albo farbą. Lepi z plasteliny, ma i różową i niebieską.
Preferuje tą różową.
Lubi chodzić w koralach na szyi a czasem zakłada moją opaskę na głowę.
Czasem boi się pająków a czasem zadeptuje mrówki.
Bo to chyba nie kolor i nie zabawki decydują o tym kim jesteśmy.




środa, 23 kwietnia 2014

biała czy zapisana?

Jaki mamy wpływ na to kim będą nasze dzieci w przyszłości? W jakim stopniu mogę ukształtować osobowość chłopaków?
Odkąd moje dzieci są na świecie często się nad tym zastanawiam. Na razie moje obserwacje idą w kierunku stwierdzenia, że dostajemy jakiś pakiet startowy.
Chłopcy mimo, że wychowywani w podobnym stylu są zupełnie inni.
Adaś nie znosił jeździć w wózku, ze spaceru wracał w chuście a ja pchałam pusty wózek. Leoś włożony do wózka zasypia od razu, jeśli to oczywiście pora drzemki. A jeśli ochoty na sen nie ma to ogląda liście, niebo albo w ostateczności mamę.
Adaś raczej nie był rozmowny a na uśmiech trzeba było solidnie zapracować. Leoś to urodzony lew salonowy.
Ten pakiet startowy to chyba coś więcej niż temperament ale mniej niż charakter czy osobowość. Z pewnością stwierdzam, że nie rodzimy się jako biała kartka do zapisania.


W końcu przyszedł nasz wygrany i wymarzony dzwonek do hulajnogi. Dziękujemy Micro Polska. Z drogi! Dzyń dzyń!

czwartek, 17 kwietnia 2014

im mniej czasu tym więcej

Czasami zastanawiamy się co my w ogóle robiliśmy jak nie było chłopaków. Przecież nie mieliśmy zobowiązań, odpowiedzialności, obowiązków, rytuałów. A zdarzało się nie mieć czasu na imprezę, dla znajomych czy do kina. Teraz cały dzień wypełniony po brzegi tym co trzeba, tym co można, tym co chcemy.
Ja, chłopaki (w tym jeden dość duży), studia, dom, pisanie... Kolejność przypadkowa. 
A przecież zdarza się czas bezproduktywny, nicnierobienie, niemyślenie.
Grunt to organizacja, spontaniczność, odpuszczenie.

wtorek, 15 kwietnia 2014

życzenia

Duża: Biedroneczko leć do nieba, przynieś mi kawałek chleba.
Mały: Nie chleba, bułki... Bułki, nie bułki. Ciastka!

czwartek, 10 kwietnia 2014

dbam o zdrowie

Szczepię. I się tego nie wstydzę. Więcej, nie tylko obowiązkowymi ale i zalecanymi szczepieniami. Płacę. Myślę, że to inwestycja w zdrowie, nie tylko moich dzieci ale i otoczenie.
Wierzę, że wiele chorób, epidemii nie wraca nie tylko dlatego, że obecnie mamy lepsze warunki higieniczne ale dlatego, że szczepimy siebie i nasze dzieci. Okazało się, że potwierdzają to również badania i obserwacje. Można o tym poczytać TU.
Nie wierzę ślepo i nie zawsze zgadzam się z dziennikarzami ale uważam, że tym razem warto przeczytać ten krótki tekst.


środa, 9 kwietnia 2014

co my jemy

Czasem na śniadanie u nas nadal gotowe kaszki. Ale wybór takich, które spełniają nasze potrzeby jest nie za duży. Mają być bez cukru, niemleczne, bez polepszaczy i konserwantów...
Adaś jest uczulony na wiele substancji. Nie wszystkie jeszcze poznaliśmy.

Na naszym stale goszczą ostatnio głównie (a raczej tylko) Nestle Owsianka ze śliwką i Babydream Musli. Podczas poszukiwania nowych smaków i konsystencji trafiłam do Naturalnie Pyszne. Sklep oferuje nie tylko produkty dla dzieci i niemowląt ale także produkty ekologiczne i dla alergików. 

Pierwsze zamówienie składało się z kaszek i przekąsek na spacery.


Kaszki spełniły nasze oczekiwania w 100%. Kaszki Organix mają ciekawą konsystencję, są tam małe kawałki owoców/płatków i chrupki z ryżu preparowanego. Są bardzo wydajne. My robimy je na wodzie, jako pierwszą część śniadania. Do tego Adaś je kanapki lub koktajl z kefiru/jogurtu a czasem omleta czy sławne syrniki Hafiji.

Przykładowo podaję skład kaszki z bananami i rodzynkami: mąka owsiana z pełnego przemiału 51%, płatki owsiane z pełnego przemiału 20%, płatki banana 15%, rodzynki 10%, dmuchany ryż naturalny 4%, witamina B1 .

Batoniki musli w porównaniu z dostępnymi w sklepach mają inną konsystencję, są bardziej okruszkowe, maja wyrazisty smak. Bez spoglądania na etykietkę wiadomo, że to są te o smaku pomarańczowym. Niestety są trochę droższe niż z Hipp lub Babydream. Moim zdaniem dużo smaczniejsze.

Skład: owies z pełnego przemiału 48%, rodzynki 35%, koncentrat soku jabłkowego 6%, olej pomarańczowy <1%.

Ciasteczka. Niestety Adaś dostał po nich alergii. To chyba wina spulchniaczy. Mają poręczny kształt, dość długo się je je. Bardzo smaczne. Ale ich już nie będziemy kupować

Skład: mąka pszenna 41%, koncentrat soku bananowego 28%, mąka pszenna razowa 18%, olej słonecznikowy 9%, olej palmowy 3%, substancje spulchniające: wodorowęglan sodu i wodorowęglan potasu 1%, witamina B1.

Dużym minusem jest koszt przesyłki. Produkty, przynajmniej te które zamówiliśmy, godne polecenia. W planach mam kolejne zakupy. Chcę wypróbować nowe przekąski i gotowe kaszki. Myślę, że idealnie nadadzą się na podróż. Ale o tym już innym razem.

niedziela, 6 kwietnia 2014

rozbudzenie

uśmiech na dzień dobry
gilgotkowy atak z rana
7:06
a nogi i oczy odmawiają posłuszeństwa
wstać nie chcą
nie działa to co działa zawsze
w środku niby ciepło i radośnie ale coś nie pozwala się podnieść z uśmiechem
trzeba to pokonać
bo już nie jestem sama
jest ktoś a nawet są ktosie, które bardzo na mnie liczą
wstaję
kawa
nadal bez zmian
poranek bajkowy
trochę promyków słońca
jest lepiej

sobota, 5 kwietnia 2014

śniadanie na ławce

Im cieplej tym więcej czasu spędzamy na dworze a co za tym idzie drugie śniadanie i podwieczorek jest w formie pikniku. Adaś ma już swoją ulubioną ławeczkę ale w razie czego za ławeczkę służy także nasz BuggyBoard. Raz nawet użyliśmy już piknikowego koca.
Absolutny must have to coś do umycia rąk, u nas nawilżające chusteczki a także jakieś pojemniki na przekąski no i oczywiście same przekąski.




A jakie przekąski? Zdrowe!

1. Owoce
Świeże obrane i pokrojone w kawałki albo suszone.
2. Orzechy
Ostatnio najczęściej niesolone i łuskane kupowane w Lidl - są w trzech wersjach: włoskie, nerkowce, mix (włoskie, nerkowce, laskowe i migdały). Można też oczywiście własne wziąć ale taki zakup oszczędza i tak deficytowy czas podwójnej mamy.
3. Bułka
Po hasłem kategorią bułka mieści się u nas wiele przysmaków, w tym oczywiście klasyczne pieczywo ale i wafle ryżowe czy chleb chrupki.
4. Ciastko
Kategoria ta również jest bogata. Może to być oczywiście własny wypiek, ciasto drożdżowe, muffin czy biszkopt ale akurat popsuł nam się piekarnik. Więc w zastępstwie występuje baton musli lub eko-ciastko.
5. Picie
Najczęściej woda ale zdarza się nam wziąć sok i słomkę.
6. Słoiczek
No i czasem bierzemy jakiegoś gotowca dla urozmaicenia i łyżeczkę.
7.?
No i coś dla Leosia ale tu akurat jesteśmy samowystarczalni.
No chyba, że na spacer pójdzie sam tata.


piątek, 4 kwietnia 2014

co my mamy #2 autkomaniak

Adaś kocha samochody pod każdą postacią. A zatem nasz dom powoli zapełnia się różnymi autkami w każdej postaci - małe, duże, plastikowe, metalowe, książkowe, puzzlowe...

Na spacerach oglądamy policje, karetki, koparki, motory, dźwigi, lawety, ciężarówki, wywrotki...
Z klocków budujemy myjnie, garaże, traktory i inne pojazdy a na wieczór obowiązkowo książeczki o autkach. Mamy nawet książeczkę o śwince Peppa i wozie strażackim.



wtorek, 1 kwietnia 2014

intuicja

Staram się słuchać swojej wewnętrznej instrukcji do dziecka no i samego zainteresowanego. W różnych kwestiach.
Adaś odmawiał jedzenia sera białego. Chciał spróbować, ale potem od razu kazał wycierać sobie język. Do ostatniego okrucha. Myślę, trudno nie wszyscy muszą jeść ser biały. Ale po pewnym czasie poprosił o gryza mojej kanapki. I już nie wytarł języka a poprosił o kolejny gryz. A w końcu o całą swoją kanapkę z białym serem. Teraz to jeden z jego ulubionych przysmaków śniadaniowych. Nie wmuszam, proponuję i szanuję decyzję. Nie szantażuję,  nie odwracam uwagi. Nie pytam się dziesięć razy czy na pewno nie chce.
W rezultacie Adaś je wszystko, chociaż nie zawsze ma na wszystko ochotę. Jednego dnia je brokuła a następnego o brokule nie chce słyszeć. Raz je makaron z sosem a raz tylko no sucho.

Kolejny krok przed nami. Wygląda, że Adaś gotowy jest na nocnikowanie. Na razie kupiliśmy nocnik i oswajamy go z tym urządzeniem. Przed popołudniową drzemką i przed snem proponuję skorzystanie i działa. Adaś bardzo chętnie biegnie, czeka na okazanie dumy i zachwytu, a następnie muszę napisać esemesa do taty.
Nocnik wybrany został przez Adasia,oczywiście najdroższy w sklepie, ale tylko na taki chciał usiąść. Coś za coś - oszczędzę na pieluchach to muszę wydać na nocnik.


A zatem zaraz jak zdejmiemy gips, zdejmujemy pieluchę.

Proces poprzedziłam gruntownym wywiadem praktyczno-technicznym, bo doświadczenia nie miałam. No bo czy chłopaki maja nocnikować na stojąco? To chyba bez sensu, więc może od razu na duży? Na raty zdejmować pieluchę czy  24/7 bez? Zarys planu mam. Niedługo ruszamy.






sobota, 29 marca 2014

Atrakcje

Rodzice dwoją się i troją żeby zwykły spacer zamienić w pełną przygód eskapadę.
Okazuje się, że dziś los nam sprzyjał. W odległości nie więcej niż 10 minut piechoto-wózkiem powstały dwie siłownie polowe. Może nie są przystosowane dla takich maluchów, ale można poćwiczyć z tatą albo popatrzeć jak to robią inni. 
Albo można też niedaleko siłowni zrobić sobie piknik a jeszcze lepiej nie do końca zdrowy piknik. O tak!
Jednak taką prawdziwą atrakcją okazała się wiosna i rzeczy niezaplanowane. Dzisiejszym hitem były:
1. Motory
2. Uruchomienie sezonu balkonowego i rozłożony leżak.
3. Laweta przed blokiem. Mieliśmy okazję prześledzić cały proces wciągania zepsutego samochodu na lawetę. Dobrze, że nie naszego.

A na koniec dnia atrakcja dla mnie. Po prawie 27 miesiącach usłyszałam od swojego syna "pies". Już nie żadne tam dźwiękozastępcze dzidziusiowe "hau-hau" ;-) 


środa, 26 marca 2014

a jednak

Myślałam, że rozpoczynając od początku chociaż po raz drugi przygodę z macierzyństwem jestem już uodporniona i nic mnie nie zaskoczy.
A jednak, spojrzenie prosto w oczy, pierwsze próby wspólnej rozmowy, uśmiech czy uśmiech z efektem dźwiękowym wywołują takie samo, jak nie większe, bo świadome wzruszenie. Ba, nawet więcej niż wzruszenie, bo łzy stają w oczach.

Myślałam, że po tych pierwszych słowach, uśmiechach, krokach, nie ma już dalszych zaskoczeń. Przecież wiem doskonale co będzie dalej.
A jednak, to "mamoooo" na placu zabaw wywołuje więcej emocji niż pierwsze "ma ma". To pierwsze siku na nocnik powoduje więcej radości niż pierwsza przespana noc. Ten buziaczek i przytulasek otrzymany od syna, to więcej niż mogłam sobie wyobrazić.


wtorek, 25 marca 2014

To tylko weekend

Bilans ostatniego tygodnia

1 złamana ręka
1 mały katar 
Spotkanie blogerek, które mnie ominęło
1 wizyta w zoo
1 wizyta w Łazienkach
Pierwsza gałka lodów zjedzona przez Adasia
Dwie z sukcesem zakończone próby nocnikowania
Pierwsza wizyta u fryzjera

A nie, to przecież był tylko weekend.

czwartek, 20 marca 2014

nowy podział

Nasza rodzinka to już cztery osóbki. I odkąd jesteśmy w poszerzonym składzie trochę się u nas zmieniło organizacyjnie. Tata przejął trochę obowiązków i przyjemności, chociaż na początku było trudno i stresująco.
Z obowiązków to głównie prasowanie i zakupy spożywcze. Chociaż takie zakupy dla niektórych to pewnie też przyjemność. Jeśli chcę coś ekstra to do listy zakupów dołączam ememesa na przykład z kaloszami z Lidlowej gazetki. Jak na razie działa.
A z przyjemności to opiekę nad Adasiem, jak wróci z pracy. Usypianie, karmienie, kąpanie i czytanie bajek. Czasem zazdroszczę im tych rytuałów, ale całe szczęście, są wyjazdy służbowe :-) Wtedy sama ogarniam naszych chłopaków. Chociaż trzeba przyznać, że nadmiar takich przyjemności, a raczej przyjemności w podwójnej ilości, bywa męczący.



środa, 19 marca 2014

historia pewnego łóżka

Zostało kupione dość dawno, dość duże i baaardzo ciężkie.
Najpierw zamieszkali w nim oni - on i ona. Działo się.
Do dużego łóżka po dwóch latach dołączyło małe łóżko. Duże było zazdrosne ale okazało się, że niepotrzebnie, bo mały człowiek, dla którego przeznaczone było to małe łózko spał tam tylko w dzień. W nocy zaś wolał duże. W małym się kręcił i wiercił. W dzień spał spokojnie i bezpiecznie w małym. Dużemu nie było łatwo. Działo się. Wiele razy przemokła pielucha, kilka razy małego człowieka zmogła choroba, jadł i pił w dużym łóżku.
Aż nagle pojawiło się kolejne, tym razem średnie łóżko a mały człowiek przeniósł się do niego. Duże łózko niepokoił jednak fakt, że małe łóżko nadal jest obok. Z drugiej strony czuł pustkę, po wyprowadzeniu się małego lokatora, który już tylko czasem je odwiedza.  Mimo próśb i zachęt nie chce w nim spać, woli skakać i turlać się po materacu. Na sen przenosi się do średniego. Średnie pręży się z dumy. Czasem tylko narzeka jak duzi usypiają małego człowieka, kładąc się w nim obok małego lokatora. Wtedy jest ciężko.
Pewnego razu pojawił się kolejny mały człowiek, który w ogóle nie chciał spać w małym. Małe łózko stoi puste i smutne, a duże pręży się z dumy. Bo znowu ma trzech lokatorów. Już wiedziało czego się spodziewać, więc nie straszne mu mokre plamy. Cieszy się z każdej chwili póki mały człowiek jeszcze tu śpi, bo wie, że kiedyś znowu zostanie samo, tylko z dużymi lokatorami.

wtorek, 18 marca 2014

chłopak na opak

Zapowiadał się na przeciętnego malucha. Pierwsze USG pokazywało go jako raczej małego człowieka, ale jak ruszył to już go zatrzymać się nie dało - przyszedł na świat ważąc ponad 4300g.

W nocy budzi się nawet nie często, dwa lub trzy razy w tym raz nie na jedzenie a na zmianę pieluchy. Oczywiście proponuję posiłek, ale odmawia. Nie po to przecież wstawał.

Podobno pępek odpada w ciągu dwóch tygodni ale u nas już 7 tydzień sie trzyma. Czeka nas chyba konsultacja u chirurga. Ale za to pierwszy ząb się wybija. Będzie jedynka, może nawet zanim odpadnie pępowina.

Leżeć sam nie chce i spać kiedy brat śpi też nie. Głowiłam się jak rozpocząć ćwiczenia i powrót do formy. Myśle, trudno niech stęka i mruczy. Będzie mi raźniej. Ale okazało się, że skacząca mama to nie lada atrakcja. Lepsza niż patrzenie w sufit.




czwartek, 13 marca 2014

Jak dwa płatki śniegu

ONA to mistrz organizacji i planowania, ON mistrz spontanu
ONA kocha słowo pisane ON natomiast słowo czytane
ONA ma wąskie grono znajomych oparte o pisanie, ON dość szerokie oparte o rozmawianie
ONA ma każdy szczegół zakodowany w bibliotece umysłu, ON trzyma tam tylko wybrane sprawy
ONA jada jajko w chlebie a ON chleb w jajku
Pani Porządnicka i Pan Zrobię To Zaraz

A jednak razem
Przeciwności się przyciągają
Sprzeczności uzupełniają
Ludzie się po prostu kochają 

środa, 12 marca 2014

równanie bez rozwiązania

Zmęczona mama to szczęśliwe dziecko a nawet dwoje. A szczęśliwe dzieci to szczęśliwa mama.
Ale nadal zmęczona.

bieganie
przytulanie
przewijanie
karmienie
gotowanie
lulanie
kąpanie
wycieranie
przebieranie
rozpieszczanie
huśtanie
...
kolejność (nie)wiadomych przypadkowa
nieskończona
zadowolona :-)


piątek, 7 marca 2014

mama gotuje #4 zaległy tort urodzinowy

Jak można zauważyć na podstawie ostatnich wpisów, moje dziecko jest miłośnikiem ciastek. Nie żeby jakoś wyjątkowo często słodkości gościły na naszym stole. Staramy się ograniczać cukier w diecie całej rodzinki. Być może z tego niedoboru cukru wynika adasiowa miłość do słodkości. I chyba również dzięki temu Adaś w czasie choroby z ogromną chęcią wypija wszelkie syropy, szczególnie te bardzo słodkie. Chociaż witaminą cie też nie gardzi.
Poniżej zamieszczam przepis na tort urodzinowy jaki zrobiłam na naszą rodzinną imprezkę na drugie urodziny Adasia. Przepis to chyba za dużo powiedziane, zarys przepisu.

Czekoladowy biszkopt urodzinowy

Przepis na biszkopt możecie znaleźć tu KLIK!

Biszkopt przecięłam na 3 części. Każdy blat nasączyłam mieszanką wody i soku z pomarańczy. Ciasto przełożyłam konfiturą bez cukru. Na wierzch położyłam polewę czekoladową przygotowaną na oko - z czekolady gorzkiej 70% i śmietanki.



środa, 5 marca 2014

co mnie kręci

Dziś zamieszczam listę moich ostatnich odkryć, przy pierwszym dziecku były internety w ogóle, ale teraz mam już swoich faworytów i sieciowych i rzeczywistych. Moje top 4 na dziś zamieszczam poniżej.

1. Bloglovin
Codzienna prasówka, zazwyczaj niestety już nie w ciszy przy kawie. Ale mam swoje sposoby. Czasem podczas dłuższego karmienia sięgam po telefon i kładę obok Leosia na poduszce do karmienia, czasem uda mi się zdążyć podczas drzemki chłopaków jeśli się zsynchronizują. Lubię czytać blogi, kiedyś priorytet miał fb, tvn24 i natemat, teraz zaczynam od Bloglovin. Przyznam się, że na początku byłam sceptycznie nastawiona, ale jest to bardzo praktyczne urządzonko. Wiem co już przeczytałam a co na mnie jeszcze czeka, no i nie zapomnę wejść na jakąś stronę. Polecam bardzo.

2. Paczkomaty
Uwielbiam zakupy,ostatnio najczęściej odwiedzam sklepy internetowe. Gdyby jeszcze kilka sieciówek miało takie sklepy to chyba w ogóle przestałabym odwiedzać galerie handlowe. Najgorszą rzeczą były zawsze dostawy, kurierzy to takie istoty, które dzwonią w najgorszym momencie. Albo jak jesteśmy na spacerze albo jak maluchy śpią. Nie lepiej jest z listonoszem, on zazwyczaj zostawia awizo, bo przychodzi akurat 5 minut po tym jak my wyjdziemy na dwór. A paczkomaty to jest TO! Ostatnio trafiam na bezpłatne dostawy - więc wychodzi ekonomicznie. Paczka spokojnie sobie czeka na mnie, dostaję powiadomienie mailowe i esemesowe. Mogę sobie wybrać miejsce dostawy, albo takie blisko domu, albo takie gdzie będę i przy okazji się odbierze albo jakiekolwiek inne. Jedyne co mnie zastanawia, to co będzie jeśli zamówię tyle rzeczy, ze wszystkie skrytki będą zajęte? Albo co gorsza, co będzie jeśli inni zamówią tyle, że dla moich przesyłek zabraknie miejsca...

3. Apple CarPlay
Apple cały czas mnie zachwyca. Wymyślają nowe produkty i usługi, nie stoją w miejscu.
W końcu w samochodzie będzie coś niezawodnego ;-)

4. Tablet
Niby to samo a nawet mniej niż komputer. Ale jednak ostatnio dużo czasu spędzam z nim. Oczywiście w pierwszej kolejności dzieci, mąż itp. Ale na następnym miejscu jest on. Co oferuje? Szybki dostęp do sieci, nie trzeba czekać aż się włączy. Można poczytać gazety, część płatnie a część bezpłatnie a część płatnie mniej niż w kiosku. I tyle. Bo w gry nie gram i na inne aplikacje też czasu brak. Oferuje mi tak mało a jednocześnie tak dużo. No jedyny minus to, że muszę korzystać z niego potajemnie, bo amatorów jest więcej - głównie Adaś. A jak wytłumaczyć, że mama może a on nie.

poniedziałek, 3 marca 2014

takie dziwne stworzenia

Przedwiośnie to taki czas kiedy jeszcze nie ma wielu turystów a parki i inne warszawskie must-see wypełnione są głównie biegaczami i rodzinami z dziećmi, czasem jeszcze starsze małżeństwo się trafi, szczególnie w niedzielę.
Bo rodziny z dziećmi to takie stworzenia, które wychodzą na dwór bez względu na pogodę. Czy śnieg czy deszcz czy plucha dzielnie przemierzają kilometry. Jedni przekonani o konieczności hartowania i wdychania świeżego powietrza, inni aby wymęczyć dzieciaki, żeby po powrocie do domu zjadły cały obiad i poszły spać.
Nasza rodzinka też spaceruje, w tygodniu głównie przed blokiem, odwiedzając okoliczne place zabaw. To bezpieczna opcja dla mamy i dwójki maluchów. Ale w dni, kiedy tata ma wolne, odwiedzamy dalsze zakątki. W tym tygodniu były to Łazienki, zaopatrzeni w torbę z orzechami od babci Eli, pojechaliśmy karmić wiewióry. Okazało się, że na orzechy jest więcej amatorów - Adaś, kaczki, sikorki, wrony... No ale wiewiórka to wiewiórka, one miały pierwszeństwo.




czwartek, 27 lutego 2014

Przedwiośnie

Na wiosnę wszystko rośnie. Okazuję się, że dzieci też przyspieszają. I tak trzeba uzupełnić przedwiosenną garderobę, znowu nie moją. Chociaż i tak mamy już tak mają, że nawet jak idą na zakupy dla siebie to i tak wracają z pełną torbą tyle że dla maluchów.
Dla podwójnej mamy wyjście do sklepu sieciówkowego to relaks, młodszy wykorzystuje ten czas na drzemkę, dla taty taka wizyta to konieczność użycia karty płatniczej i trochę biegania, a skąd to bieganie? Bo Adaś zakupy traktuje nie jako możliwość naciągnięcia rodziców na okulary przeciwsłoneczne czy jakieś inne gadżety, bo przecież rodzice i tak kupią co trzeba, ufa nam w tej kwestii. O tak!
Dzięki temu może całkowicie oddać się swojemu ulubionemu zajęciu. Adaś wyszukuje w sklepie kryjówek a tata biega za nim i próbuje odnaleźć syna.


Post zasponsorowany i zainspirowany przez Tatę (zapłacił za zakupy i zrobił zdjęcia, ja byłam pochłonięta zakupowaniem).

środa, 26 lutego 2014

mama gotuje #3 oszukane ciastko

Adaś najchętniej jadłby tyko ciastko albo babkę. I tak wymyśliłam patent na podwieczorek lub kolację w formie ciastka tudzież babki. Nie ma to nic wspólnego z tradycyjnymi wypiekami nie licząc tego, że przygotowuje się je w foremce i piecze. Kasza z owocami podana w atrakcyjnej formie tzw. oszukane ciastko.

Składniki na 3 porcje.

ok. 1/2 szklanki ugotowanej kaszy (u nas najczęściej jaglana ale może być też ryż, komosa lub kto co lubi) - kasza ma mieć taką objętość przed ugotowaniem
2 jabłka lub gruszki albo co kto lubi (np. banan)
masło
cynamon
jogurt

1. Do wysmarowanej masłem miseczki do zapiekania nakładamy kaszę, na to starte na grubej tarce owoce (jeśli jest to banan, to wystarczy go pokroić na plasterki) i przykrywamy kolejną warstwą kaszy.
2. Na wierzch nakładamy troszkę masła i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180C na 30 min.
3. Podajemy polane jogurtem i posypane szczyptą cynamonu.

Smacznego!






poniedziałek, 24 lutego 2014

Cyberdziecko

Otaczają nas iPhone'y, iPady (o tak kocham Apple!) i inne telewizory. Ostatnio zauważyłam, że używam komputera wyłącznie do pracy. Wiadomości, gazety i inne czytajki znajduje na tablecie lub smartfonie. Jak pisałam  TU - internet to drugi świat mam, oprócz tego pieluchowo-piaskownicowego.
I chociaż walczę ze smartfonem obok talerza czy bezsensownie włączonym telewizorem, to nie jestem przeciwnikiem dostępu do rozrywek elektronicznych, Adaś ma kilka chwil w ciagu dnia dla bajek i kilka dla gier na tablecie.
Wiele razy zastanawialiśmy się nad dostępem młodego do TAKICH rzeczy, bo czym się różnią puzzle na papierze od tych na iPadzie. Ustaliliśmy że Adaś będzie miał dostęp i do tradycyjnych kolorowanek, książeczek i gier jak i do tych elektronicznych. Zazwyczaj gra jak my oglądamy fakty. Wtedy jednym okiem patrzymy na wiadomości z kraju i świata a drugim na autka na tablecie. Takie to już życie rodziców, nic nie jest takie jak przedtem. I tak House of cards z malutkim przy piersi to ostatnio nasz wieczorny rytuał.
Wracając do meritum. Trzeba przyznać, że elektroniczne gadżety przydają się także w poczekalni i podróży.
A to nasz subiektywny przegląd aplikacji dla malucha - autkomaniaka! Opisy są krótkie, tylko mała informacja czego możecie się spodziewać instalując aplikację.

Aplikacje Tiny Hands 
Znajdziecie tu puzzle, sortowanie, kolorowanki i inne logiczne zagadki, aplikacje są dostępne dla maluchów w rożnym wieku.

Toca Monsters (Toca Boca)
Karmimy potwory. Trzeba poznać gusty kulinarne bohaterów i przyrządzić im coś dobrego. Niestety potwory nie lubią brokułów.

Video touch
Klasyk. Dostępne sa wersje ze zwierzętami, ptakami, pojazdami, instrumentami muzycznymi. Po naciśnięciu ikonki pojawia się krótki film - na przykład przejazd policjanta na motocyklu czy kot pijacy wodę z kranu.

Car puzzles
Rożnych autorów - wystarczy wpisać hasło w wyszukiwarkę w Apple Store.

Car wash (Happy touch)
To nasz ostatni hit! Po prostu myje się samochód :-)

My vehicle (Kids games club)
Zagadki logiczne samochodowe.






piątek, 21 lutego 2014

Z kim chodzimy do łóżka

Ten tydzień był częściowo sponsorowany przez S jak spanie.

Ponieważ nasze mieszkanie to dwa pokoje, oczywiste było, że jeden będzie sypialnią naszej czwórki a drugi strefą dzienną. Bardzo lubię wieczorem lub w nocy patrzeć na moich chłopaków. Po lewej mam małego Leosia, po prawej męża i Adasia. Widzę wtedy całą rodzinkę w komplecie. Coś magicznego jest w tych moich chwilach. Ciepłego. Spokojnego. Chociaż cicho nie jest, Leoś postękuje jak je, przełyka, mlaska a jak zasypia to też wydaje z siebie rożniaste dźwięki. Mąż pochrapuje, czasem coś powie przez sen, tak samo Adaś. Czasem jest to "mamoooo, dzidzia"  - co oznacza w wolnym tłumaczeniu, że Leoś trochę za głośno jest i mógłby jednak wziąć pod uwagę, że inni śpią.

Mi do zaśnięcia wystarcza to sypialniane rodzinne ciepełko. Leosiowi potrzebne jest coś jeszcze, pełen brzuszek, czasem potrzymanie za rękę. Najbardziej wymagający pod tym względem jest Adaś, potrzebne są kołysanki, czytanie, kółka (o których pisałam już wcześniej, są one niczym innym jak mizianiem najlepiej po nóżce) a do tego.... Najlepiej sami zobaczcie z kim Adaś chodzi do łóżka.



środa, 19 lutego 2014

mama gotuje #2 najłatwiejsze ciasto w świecie

Idealny przepis na coś słodkiego dla mam. Szybko się je przygotowuje i jest bez mleka :-)

4 jajka
1/4-1/2 szklanki cukru
1/2 szklanki oleju lub oliwy
1 1/2 szklanki mąki
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
ja dodałam jeszcze trochę aromatu waniliowego
owoce

1. Jajka ubijamy z cukrem na puszystą masę.
2. Następnie dodajemy stopniowo olej, ciągle ubijając.
3. Następnie wsypujemy powoli przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia.
4. Na koniec wlewamy parę kropel aromatu waniliowego.
5. Ciasto przekładamy do blaszki (ja piekłam w tortownicy 22 cm, wyłożonej papierem do pieczenia tylko na dnie).
6. Na wierzchu układamy owoce.
7. Pieczemy około godziny w temperaturze 160C z termoobiegiem.


wtorek, 18 lutego 2014

Duma

Do tej pory jak patrzyłam na zdjęcia znanych mi maluchów lub też dane mi było zobaczyć takiego  małego człowieka na żywo, myślałam sobie, że wyglądają tak przedszkolakowo a mój Adaś nadal taki malutki. Po czym dodawałam sobie w myślach, ze to pewnie dlatego że ma mało włosków ;-)

A jak przyszłam ze szpitala do domu czekało na mnie zaskoczenie - mój syn też jest duży i taki przedszkolakowaty. I co najdziwniejsze nie urósł przez te dwa dni, on już taki był. Trzeba zmienić perspektywę, żeby spojrzeć na nowo na naszych najbliższych.

Jestem z niego dumna, bo powoli sam dorasta do wszystkiego.

Opiekuje się młodszym bratem jak umie i z własnej woli chętnie mi pomaga i przy opiece nad Leosiem i przy ogarnianiu domu. Oczywiście czasem chce podnieść brata albo upiera się, ze pranie jest bre czyli dobre, chociaż przed chwilą wyjęliśmy je z pralki.

Bo mimo, że z babciami nie widuje się zbyt często, to wie kto to są babcie i jak tylko przyjadą, chętnie się z nimi bawi i zostaje. Rozumie, że są to osoby mu bliskie. Wcześniej nie zawsze tak było, ale widocznie wtedy najbardziej potrzebował rodziców. Teraz pragnie dobrej zabawy!

Ma swoje dorosłe łóżko i sam w nim śpi. Jak tata wyjedzie próbuję go czasem namówić o przeniesienie się 40 centymetrów bliżej czyli do mnie na duże łóżko. Ale odmawia i woli spać sam. A kiedyś tylko marzył, żeby spać z nami. I chociaż czasem trochę tęsknię za tym ciepełkiem obok i nogami na głowie albo piętą w oku ale cieszę się, że chce mieć swój kąt. Całe szczęście Leoś zajął to miejsce, więc niedługo może się doczekam, na razie tylko dostaję mokre prześcieradło jak przesiąknie pielucha.

Dumna jestem z mojego małego dużego chłopaka.


poniedziałek, 17 lutego 2014

Śpimy

Z tym spaniem jest różnie. Nie u najmłodszego członka rodziny oczywiście, bo ten głównie śpi. Chodzi o dwulatka. Czasami buntuje się i za nic w świecie nie chce iść na popołudniową drzemkę.Stosowaliśmy różne sposoby.
Czasem usypiał w aucie - ale to dla nikogo wygodne nie jest. Maluch w samochodzie niezbyt się wysypia. Niewygodnie. No i gdzieś trzeba jechać te dwie godziny, chociaż nie ukrywam, że zdesperowani rodzice kilka razy na parkingu oglądali nowe odcinki Homeland używając laptopa i słuchawek :-)
Czasem uciekał, biegał, skakał po łóżku aż w końcu zasypiał po 1,5 godziny. Ale takie usypianie dla nikogo przyjemnością zazwyczaj nie jest. Maluch czuł się pokrzywdzony, rodzice poirytowani. W rezultacie często zasypialiśmy wszyscy, ze zmęczenia.
Czasem zasypiał od razu czyli tak jak usypiają dwulatki z bajek.
Czasem omijał popołudniową drzemkę, żeby zasypiać z twarzą w podwieczorku, na podłodze w łazience przykryty ręcznikiem czy też w innych możliwych i niemożliwych miejscach.

Na podstawie naszych doświadczeń, wypracowaliśmy sposób. Najpierw poszukaliśmy godziny o której najlepiej usypia się dwulatkowi i czegoś, co najlepiej uspokaja i wycisza naszego urwisa. Oczywiście w łóżeczku jest z 10 rzeczy, które muszą być w łóżeczku, w którym się usypia (jest to kilka poduszek, kilka kocyków, kilka maskotek, miś, woda... - chyba napiszę o tym jeszcze :-)). I zastosowaliśmy lekko przymusową drzemkę tzn. zazwyczaj śpi, nawet jeśli wydaje się, że śpiący nie jest. Może wyglądać to dość skomplikowanie, ale w uproszczeniu oznacza, że kładziemy się zazwyczaj o tej samej porze, zaopatrzeni w książeczki inne niezbędne rzeczy - a rodzice zaopatrzeni w cierpliwość. I jak na razie skutkuje :-) Adaś prawie codziennie drzemie i budzi się wypoczęty i pełen energii. Nie ma zasypiania pod prysznicem. Niestety ta osławiona rutyna ma coś w sobie. Działa.


sobota, 15 lutego 2014

co my mamy #2 Katarek

Ten tydzień sponsorowała literka K- K jak katar.

Jak pisałam ostatnio planowaliśmy zakup aspiratora do odkurzacza, przez dwa lata byłam niezbyt chętnie nastawiona do takiego wynalazku i dzielnie pokonywałam przeziębienia z Fridą. Ale katar razy dwa to było już za dużo. Zachęcona opiniami w internecie zakupiłam Katarek Plus (50 PLN).
Muszę przyznać, że był to dobry zakup. Ten aspirator ma głównie zalety. Łatwy w obsłudze, szybko go się czyści, do zestawu dołączone są dwie końcówki (w przypadku dwójki chorych nie trzeba myć za każdym razem końcówki, każdy ma swoją) i czyścik. Minusem jest to, że trzeba włączać za każdym razem odkurzacz i przez okres choroby trzymać go gdzieś na wierzchu.

Maluchy dużo lepiej znoszą odciąganie katarku niż w przypadku narzędzia napędzanego siłą fizyczną. Leoś nawet czasem nie otwiera oczu, daje się odkatarzyć przez sen. Natomiast Adaś jak to dwulatek, raz siedzi i się nie rusza a raz skacze i chowa się pod poduszką. 

Jeśli ktoś się waha lub boi się podłączyć dziecko do odkurzacza, muszę jednoznacznie stwierdzić, że warto!


czwartek, 13 lutego 2014

Mama jest zmęczona

O tak! Katar razy dwa potrafi nieźle dać w kość. W nocy mama czuwa czy aby Leoś nie dusi się, czy może oddychać, czy Adaś nadal w łóżku, bo podczas choroby mini lunatykowanie mu się załącza. W prawdzie nie za daleko wędruje, bo na podłogę.
Od odciągania kataru na dwa aspiratory wirus powoli mamę łapie. Chyba kupimy ten do odkurzacza aspirator, bo inaczej płuca mi wysiądą. A jaki pożytek byłby z mamy bez płuc?
Gdzie z noworodkiem do lekarza się udać? Abonament prywatny mówi, że zalecają wizyty z maluchami powyżej miesiąca. I z wizyty domowej odradzają korzystać. W państwowej kierują do punktu dla dzieci zdrowych, ale tam dodzwonić się nie da. Podobno do szpitala, gdzie maluch się narodził można dopóki ów nie skończy miesiąca iść, ale w szpitalu mówią że nie do nich a do pediatrycznego należy się udać.
Jak żyć? Gdzie iść?
Mam nadzieje, że jutro obudzimy się i kataru nie będzie.
Post pisany z jednym maluchem śpiącym i leżącym na brzuchu, drugą ręką mama kółka robiła tj. masaż usypiający drugiego dziecka. Skąd ja trzecią rękę wzięłam....

środa, 12 lutego 2014

Mama gotuje #1

Katar przeszedł... na Leosia. Katar razy dwa to dopiero wyzwanie. Ale mama jak to mama, znosi wytrwale kichanie, kasłanie, marudzenie, chrapanie i sapanie.

Dziś owsianka z karmelizowaną pomarańczą znaleziona u Ani. U mnie do tej pory na mleku sojowym lub wodzie polecam na rozgrzewające ciepłe śniadanko.



poniedziałek, 10 lutego 2014

Robot planetarny

Oczy szkliste... woda pod nosem...ledwo trzyma powieki otwarte... Adasia dopadł jakiś wirus.
W sekundę trzeba podejmować strategiczne decyzje - najpierw wytrzeć nos starszemu czy pupę małemu. Przytulić dużego czy  kołysać młodszego. Podwieczorek dla pierworodnego czy cycuś dla nowego. A w międzyczasie zdezynfekować ręce, coś zjeść, posprzątać, wypracować, ugotować.
Mam tyle funkcji co mój nowy robot planetarny, tylko nie mam wymiennych końcówek.
Czasem się zastanawiam, skąd to zmęczenie było po pojawieniu się Adasia. W prawdzie wywrócił cały nasz dotychczasowy porządek do góry nogami, ale na początku głownie spał i jadł. Trzeba było zamienić sen na czuwanie, wylegiwanie na opiekowanie a oglądanie tv i gry na spacerowanie ale bezdyskusyjnie- było warto!

piątek, 7 lutego 2014

Co my mamy #1 Deskorolka

Przez dłuższy czas zastanawialiśmy się nad zmianą wózka. Nasza stara Emmaljunga Smart Duo Combi ma wiele plusów ale ma też swoje wady. A ja pamiętałam głównie o tych złych stronach wózka. Szukaliśmy rozwiązania dla nas wśród wózków podwójnych, żaden nas jednak nie zachwycił.
Po długich poszukiwaniach zdecydowaliśmy, że zostajemy przy naszym sprawdzonym wózku. I zdecydujemy co dalej jak już Nowy przyjdzie na świat i będziemy mieli okazję sprawdzić w praktyce jak się sprawdza nasz pojazd.
Wózek został oddany do serwisowania do męża - pranie tapicerki, pompowanie kół i wymiana dętek.
Pierwszy spacer za nami i jest w porządku, duża gondola i pompowane koła to jest to co zimą sprawdza się najlepiej, szczególnie jak Nowy człowiek przychodzi na świat z masą urodzeniową 4340g a śnieg jest do kolan.

Nabyliśmy jednak deskorolkę czyli słynny BuggyBoard. Jazda testowa już za nami.

Zadowolenie użytkownika
W jedna stronę Adaś całą drogę chce jechać, dzięki czemu podróż na plac zabaw przebiega szybko i bezpiecznie. Później szaleństwa na placu i powrót, deskorolka atrakcją jest nieco mniejszą. Pół drogi na nogach, pół na deskorolce.

Sprawy techniczne
Wygląda na to, że rzeczywiście system montażu umożliwia dopasowanie do większości wózków. Początkowo założenie wydaje się dość skomplikowane. Jednak już po chwili jest dość intuicyjne. Jazda tak zmienionym pojazdem nieodbiega zbyt od jazdy samym wózkiem. Deskorolka jest bardzo skrętna. Można nawet zjechać z krawężnika z maluchem na.

Chyba tyle. Jesteśmy zadowoleni z zakupu.  Mam nadzieję, że recenzja przyda się komuś, bo my dość długo szukaliśmy informacji w necie na temat dopasowania do wózka i użyteczności.

czwartek, 6 lutego 2014

Babka

Dziecko przez sen nie woła mama ani tata - woła babka, pabka a w dzień śpiewa babka, babka, pka, pka, pka, ka, ka, ka.

Co oznacza ta babka?
Nie babcia bo babcia to babcia (no ewentualnie babci),
nie babka z piasku bo babka z piasku to babo - babo,
zatem co?

To pochwała maminej kuchni, cześć oddana wypiekowi - babce cytrynowej!
Ale czy się cieszyć?

wtorek, 4 lutego 2014

Bo każdy chce prowadzić

Pierwszy spacer za nami. Kolejka do prowadzenia była długa ale obeszło sie bez rękoczynów, każdy dostał swoją szansę.

ZPT

Jak to jest przy drugim dziecku? Jak sobie radzicie z dwójką? Czy to nadal te same emocje i strachy?
Takie pytania najcześciej pojawiają się w rozmowach w ostatnim czasie.

Umiejętności praktyczno-techniczne nabyliśmy już dawno, chociaż nie ma jednego sprawdzonego rozwiązania, bo każdy nasz synek jest trochę inny więc i metody trzeba troszkę dostosować, natomiast ZPT już zaliczyliśmy.
Ale emocje są za każdym razem. Myśle, że każda mama i tata sprawdza czy aby na pewno oddycha maluch, jak śpi, bo jest tak cicho - i my też :-) Każdy martwi się  czy aby na pewno przybiera na wadze, czy TO (tu rodzic dodaje coś od siebie) jest normalne, itp itd, lista jest długa - my też mamy swoją listę zamartwiaczy.

Jesteśmy spokojniejsi, może trochę mniej spięci ale jednak emocje są.

sobota, 1 lutego 2014

Wszystko zaplanowane

Kolejny raz okazało się, że planować i zakładać pewnych rzeczy nie warto. Bo nic dwa razy się nie zdarza.
I tak wbrew moim przeczuciom poród nastąpił po przewidywanym terminie.
Inaczej niż myślałam, nie w nocy a rano przyszły skurcze.
Wbrew doświadczeniu I faza porodu przyszła szybko i szybko się skończyła.
Inaczej niż poprzednio medykalizacja porodu nie była konieczna (o tak, żadne znieczulenia, oksytocyny i inne takie konieczne nie były).
A jednak jest inaczej niż myślałam i ciepła kąpiel rzeczywiście potrafi przynosić ulgę i działać przeciwbólowo.

Narodziny to wielka bomba emocjonalna. Poród drugiego synka był zupełnie inny od pierwszego i można powiedzieć, że taki trochę z marzeń (o ile można marzyć i wyobrażać sobie takie wydarzenie jeśli doświadczyło się już raz skurczy). Rano piekłam ciasto, wieczorem tuliłam maleństwo. Tego nie da się opisać.

Napiszę jeszcze tylko, że mąż spisał się na medal.

Cud narodzin.

piątek, 31 stycznia 2014

Nic dwa razy się nie zdarza

Wracamy po dłuuuugiej przerwie... ale w powiększonym składzie. Przewaga chłopaków stała się nie do pokonania. Ja sama i ich trzech.

Co mogę napisać na początek o nowej sytuacji?
Nic dwa razy się nie zdarza.
Ciąża była inna, poród był inny, synkowie są różni.

Jak sobie radzimy?
Jeszcze nie wiem:-)

Ciąg dalszy nastąpi.